RECENZJA
14\2020
„Wojna i miłość. Wiktor i Hanka” – Jolanta Maria Kaleta
„Wojna i miłość. Wiktor i Hanka” – Jolanta Maria Kaleta
Cykl: „Wojna
i miłość” – Tom trzeci
Wydawnictwo: Otwarte
Liczba stron: 640
Premiera: 26.02.2020 r.
Wydawnictwo: Otwarte
Liczba stron: 640
Premiera: 26.02.2020 r.
Za mną już trzeci tom powieści o losach rodziny Jaxa –
Raweckich i Kaledinów. Podczas lektury każdego z nich towarzyszyła mi masa
emocji. Trylogia została wydana po prostu piękne, ciągle zachwycam się
okładkami! Twarda oprawa, a na niej wypukłe, błyszczące litery; również
grzbiety książek prezentują się nie mniej dostojnie. Po otwarciu każdej z
powieści, naszym oczom ukazuje się związana z daną częścią ilustracja.
„Wojna i
miłość. Wiktor i Hanka” zaczyna się tragicznie. Stanowi niejako zakończenie
pewnego etapu i oddzielenie: Polski wojennej od Polski powojennej, jednak
sytuacje, których doświadczyli bohaterowie, niewiele odbiegają od tych podczas
okupacji i Wielkiej Wojny.
Okoliczności poznania się tytułowych bohaterów są
zupełnie innie niż mieliśmy do czynienia w przypadku ich rodziców i dziadków w
okresie wojennym. Podobnie jak w poprzednich tomach, istnieje tutaj element
rozstania pary. Z kolei rokowania ponownego spotkania są wysokie, ale czy na
pewno?
Tło historyczne jest tak bogate i wyraźnie rysowane,
że czytając powieść możemy przenieść się do Polski Ludowej (znanej z opowieści
naszych rodziców bądź własnych wspomnień), której nazwa tylko z pozoru
sugeruje, że władza należy do ludu. Wtedy nie najeźdźca stosował terror i dyktował
warunki życia, a czyniły to władze państwa. Przerażające jest to, że Polacy
byli tak bardzo zastraszeni i bojaźliwi o życie najbliższych, że zatajali przed
dziećmi prawdę historyczną. Rozmowy o Katyniu, zbrodniach rosyjskich były wciąż
zakazane i karane nawet najwyższą ceną. Przed panującymi rządami i narastającym
ograniczeniom w „wolnym państwie”, buntuje się młodzież. Podobnie jak ich
przodkowie, sprzeciwia się temu porządkowi świata. Tym razem sabotaż i
manifestacja to wojna z kierującymi państwem polskim.
„Nigdy
żadnej tak nie kochał.
Przyszło mu
na myśl, że do tej pory tylko mu się zdawało, że bywał zakochany, że teraz
dopiero spotkał prawdziwe uczucie, takie, o jakim piszą poeci.”
W poprzednich dwóch tomach Jolanta Maria Kaleta, przyzwyczaiła
nas do obszernego tła historycznego i opisywania wydarzeń rodzinnych na kilkuletniej
przestrzeni oraz przywoływania minionych faktów. Również w tym tomie, nie zmieniła
swojego sposobu przedstawiania świata i opisywania, go w bogaty sposób z
dbałością o najmniejsze detale. Bardzo podobały
mi się zastosowane tutaj porównania zachowań obecnych bohaterów do postępowania
ich przodków. Zataczanie koła przez historię jest tutaj wiążącym elementem i
obrazuje, jaki wpływ na decyzje, mają nasze korzenie.
Podczas lektury, nie zabraknie także miłosnych
uniesień, wywołujących złość, czy łzy wzruszenia. A zakończenie, wcale nie
wskazuje, że pożegnamy się z bohaterami na dobre...
Za egzemplarz do recenzji dziękuję autorce oraz
Wspaniała recenzj😍Dajesz nadzieję🙂 mimo zapewnień autorki, że IV tomu nie będzie. Myślę, że niebawem przeczytam tę książkę💗
OdpowiedzUsuń