Popularne posty

27 lut 2022

Gra planszowa Recto Verso - Wydawnictwo Egmont

 


RECENZJA

11\2022

Gra planszowa Recto Verso

Wydawnictwo: Wydawnictwo Egmont

Wiek: 8+ 

 

Dziś mam dla Was propozycję gry kooperacyjnej, która nieco przypomina klasyczną grę Ubongo, gdzie gracze jak najszybciej starają się ułożyć wzór wskazany na kracie. Różnica polega na tym, że para graczy współpracuje ze sobą, a wysokość uzyskanych punków za poprawne ułożenie elementów, uzależniona jest od szybkości wykonania zadania. W grze Ubongo, każdy działa na swój rachunek.

W grze Recto Verso może brać udział, aż sześciu graczy i każdy rozgrywa rundę z każdym. Rozgrywka w parach jest kooperacją, a ułożona budowla (choć inaczej wygląda dla każdego zawodnika), pozwala przyznać taką samą ilość punków dla graczy współpracujących w parach.



 
Gra możliwa jest dzięki następującym elementom znajdującym się w pudełku:

o   dwustronna plansza

o   100 punktów zwycięstwa

o   30 małych sześciokątnych żetonów partnerów

o   6 dużych żetonów graczy

o   11 drewniany elementów do budowy

o   32 karty budowli z niebieskim tłem (do poziomu łatwego)

o   32 karty budowli z fioletowym tłem (do poziomu trudnego) 

 

Rozgrywki w grze Recto Verso, przebiegają bardzo szybko, a układnie budowli według wzoru wzbudza wiele emocji. Doskonale ćwiczy koncentrację, przestrzenne myślenie i przede wszystkim współpracę między graczami. Dzięki dwóm poziomom trudności i 64. kartom budowli, rozgrywkę mamy zapewnioną na długie godziny. Na pudełku znajdziemy informację od Wydawcy, że gra przeznaczona jest dla dzieci od 8 roku życia, a nam udaje się grać z sześciolatką. Bardzo często sięgamy po Ubongo – grę podobnie rozwijającą koncentrację i szybkie odwzorowywanie figury z karty, dlatego uważam, że także dzieci młodsze od ośmiolatków, mogą sobie poradzić w rozgrywkach Recto Verso.




Gra do kupienia na stronie Wydawcy (klik).

O wspominanej grze Ubongo, pisałam Wam tutaj (klik).

Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Egmont.


 

24 lut 2022

Recenzja: Córka generała – Magdalena Witkiewicz

 


RECENZJA

10\2022

Córka generała – Magdalena Witkiewicz

Wydawnictwo: Skarpa Warszawska
Liczba stron: 384
Premiera: 23.02.2022 r. 

Nie potrafię odmówić sobie lektury książki z wojną w tle. I choć dobrze wiem, że mój czytelniczy czas nie jest z gumy, to nierzadko ciężko mi przejść obojętnie obok przeczytania powieści osadzonej w XX wieku. Nie mogłam się oprzeć i zdecydowałam się sięgnąć po książkę, którą od kilku tygodni widziałam wszędzie: "Córkę generała" Magdaleny Witkiewicz.

Najnowsza powieść Autorki, podzielona na kilka części w pełni została poświęcona opisaniu wojennych losów bohaterów przedstawiając ich historię z perspektywy głównych postaci. Dzięki temu zabiegowi, możemy poznać losy tytułowej córki generała - Elise oraz jej przyjaciół. Autorka nie powtarza wydarzeń, lecz uzupełnia sceny, pokazując inny punkt widzenia oraz kontynuując opowieść. Nie spotkałam się nigdy z takim sposobem opisywania i uważam, że jest strzałem w dziesiątkę! Przejścia między perspektywami, równocześnie stanowią punkty zwrotne w powieści i co najważniejsze, czynią tę książkę nieodkładalną.

"Córka generała" to przejmująca opowieść o przyjaciołach znajdujących się po różnych stronach barykady, których rozdzieliła wojna. Bolesne koleje losu, na powrót splatają na zawsze życiowe ścieżki, a emocje im towarzyszące rozdzierają czytelnicze serce. 

Dziś, w obliczu wydarzeń rozgrywających się na oczach całego świata, to właśnie lęk towarzyszący bohaterom oraz niepewność jutra, stają się tak bardzo namacalne i realne, jak jeszcze nigdy wcześniej…

Wierzę, że podobnie jak bohaterom powieści, tak i nam, nikt nie zabierze nadziei i siły powracającego dobra. 

Za egzemplarz do recenzji dziękuję Autorce.  



 

22 lut 2022

PRZEDPREMIEROWA RECENZJA PATRONACKA: "Pod stepowym niebem" Sabina Waszut

 


PRZEDPREMIEROWA RECENZJA PATRONACKA

 9\2022

Pod stepowym niebem – Sabina Waszut

Trzeci tom serii Emigranci

Wydawnictwo: Książnica
Liczba stron: 304
Premiera: 23.02.2022 r. 

 

Trzeci tom serii Emigranci rożni się od poprzednich powodem, dla którego bohaterowie opuszczają rodzinne miasto i udają się w nieznane. Decyzja o emigracji w pierwszym i drugim tomie, została podjęta dobrowolnie, w trzeciej części przesiedleńcy zostali jej pozbawieni, nie mieli wpływu, ani na czas wyjazdu z ojczyzny, ani na miejsce emigracji. Narzuconym decyzjom musieli się podporządkować, w przeciwnym razie mogliby zapłacić najwyższą cenę. Bohaterowie, którym było dane zadecydować o własnym losie, mieli czas na przygotowanie się do zmian i w jakimś stopniu pogodzenie się z nadchodzącymi zmianami w życiu. Wierzyli, że tam, dokąd podążają czeka ich lepsze życie, planowali wyjazd do miejsca znanego z opowiadań i według doniesień z przyzwoitymi warunkami. Z kolei rodzina Jelskich i Żurawskich, którą poznajemy w „Pod stepowym niebem” siłą zostały zmuszona do wyjazdu z rodzinnego Stanisławowa i Radlina, umieszczone w pociągu oznaczonym czerwoną gwiazdą, jadącym do Kazachstanu. Nie wiedzieli co ich czeka, nie znali celu podróży i przede wszystkim nie byli pogodzeni z opuszczeniem ojczyzny. 

Z głodnego człowieka, a także z głodnego dziecka, wydostaje się wszystko to, 

co dotąd było skrywane pod warstwami dobrego wychowania i przyzwoitości.

Czytając Pod stepowym niebem natrafiłam na kilka wzruszających momentów. Pierwszy z nich to śpiewanie patriotycznej pieśni „Rota”, przez emigrantów podróżujących bydlęcymi wagonami, w momencie kiedy zaczęli zdawać sobie sprawę, że znajdują się już poza granicami ojczyzny. Drugą sceną, która szczególnie mnie poruszyła to spotkanie bliskiej osoby, okupione długimi poszukiwaniami i na zmianę iskrzącą się i gasną nadzieją na szczęśliwe jej odnalezienie. Zdecydowanie dobre chwile przykre zostały cieniem w obliczu wydarzeń, które dla bohaterów były bolesnymi. Srogie doświadczenia, wzmagały tęsknotę za dawnym życiem i stabilnością. Tych bolesnych chwil doświadczają naprawdę sporo; chyba najgorsze z nich to te, balansujące na granicy życia i śmierci. Zło i grożące niebezpieczeństwo na szczęście nie zawsze wygrywa, lecz często zostaje przezwyciężone.

Na kartach powieści zostaje zapoczątkowana przyjaźń Olgi i Peli – kobiet połączonych przez los. Ich relacja umacnia się i zacieśnia przez przykre wydarzenia, podobnie jak obecnie, miarą przyjaźni jest wsparcie i pomoc „w biedzie”. Na barkach kobiet spoczywa odpowiedzialność zadbania o rodzinę, cechuje je umiejętność radzenia sobie w ciężkich sytuacjach, zaradność, odwaga i wola przetrwania. Olga i Pela to wojowniczki, stawiające dobro najbliższych ponad swoje potrzeby. 

Czasem szczęście może sprzyjać również tam, gdzie wcale nie należy się go spodziewać. 

Jak w każdej części tego cyklu, również w tej pojawiają się elementy epistolarne. Listy wymieniane między bohaterami dają nadzieję, wiarę na koniec wojny i  ponowne spotkanie z najbliższymi sercu osobami. Taki wparcie, nawet na odległość wobec trudów codzienności na kazachskich stepach, przynosi pozytywne myśli. Sabina Waszut starannie przedstawiła warunki mieszkaniowe i klimatyczne wioski, w której mieszkali zesłani Polacy, trudy upalnego lata i srogiej zimy, powodowały uszczerbki na zdrowiu, niedożywienie i choroby, a brak dostępu do lekarza zbierał swoje żniwo. Na słowa uznania zasługuje również tło historyczne i widoczny wkład włożony w merytoryczne przygotowanie do umiejscowienia akcji w Kazachstanie.

Jeśli chętnie sięgacie po powieści historyczne, nie możecie przejść obojętnie obok serii Emigranci, napisanej przez mieszkankę Śląska, która z należytą starannością zagłębiła się w losy śląskich emigrantów. 

Za egzemplarz do recenzji oraz możliwość sprawowania opieki medialnej dziękuję Autorce oraz Wydawnictwu Książnica. 


 

Wywiad z Magdaleną Walą wokół powieści "W sercu wroga"

  Powieść W sercu wroga, otwiera sagę historyczną Między jeziorami. Skąd pomysł na jej napisanie i czego możemy się spodziewać sięgając p...