„Sztorm” otwiera
pierwszy tom Sagi kaszubskiej, a tak dokładniej otwiera ją wiersz pisany po
kaszubsku Jana Trepczyka Ziemia ojczysta. Czy znają wszyscy Kaszubi i
traktowany jest jako swego rodzaju hymn?
Daria
Kaszubowska: „Zemia Rodnô” w tłumaczeniu „Ziemia ojczysta” jest bardzo ważną
pieśnią dla Kaszubów, czemu trudno się dziwić, bowiem wychwala kulturę,
historię i siłę Kaszub. Część Kaszubów – w tym i ja – uważa, że właśnie ta
pieśń powinna być hymnem Kaszub. Część natomiast optuje za pieśnią napisaną przez
Hieronima Derdowskiego „Marsz Kaszubski”. „Marsz Kaszubski”, owszem, jest ładną
pieśnią, ale pokazuje Kaszuby jako nieodłączną część Polski. A trzeba pamiętać,
że choć dziś jesteśmy razem, nasza historia często biegła osobno, bo Kaszubi i
Polacy to osobne narody, choć dziś w jednym państwie.
Osadziła Pani sagę
w rodzinnych stronach – na Kaszubach, jednak akcja rozpoczyna się w 1914 roku,
więc prawie wiek temu. Jakie źródła były
pomocne przy tworzeniu opowieści o rodzinie Stoltmanów?
Daria
Kaszubowska: Nie sposób wymienić wszystkiego, bo zbiór, z jakiego korzystałam
podczas pisania Sagi Kaszubskiej jest naprawdę ogromny. To dziesiątki
publikacji, najczęściej lokalnych, dokumenty, relacje, wspomnienia, monografie
okolicznych wsi, pamiętniki, kroniki, biografie miejscowych bohaterów,
artystów, działaczy. To rozmaite relacje ustne. A przede wszystkim: to moje
obserwacje, bo wychowałam się na kaszubskiej wsi, wprawdzie w latach 90-tych,
ale pamiętać należy, że największy skok techniczny i zmiany społeczne to tak
naprawdę dopiero ostatnie dwie dekady. Wcześniej życie na wsi biegło tą samą
drogą wydeptaną przez dziesiątki pokoleń… Byłam dzieckiem mieszkającym do
ósmego roku życia z kaszubskojęzycznymi dziadkami, na wzgórzu daleko od
wielkiego świata, w środowisku kultywującym kaszubskie tradycje, uczyłam się w
maleńkiej, wiejskiej szkole… Tego nie potrafiłabym sobie wyobrazić na potrzeby
powieści. To po prostu we mnie żyje i daje owoc…
Czy historia rodziny Stoltmanów, do historia Pani rodziny?
Daria
Kaszubowska: Nie. Rodzina Stoltmanów jest całkowicie wyjęta z mojej wyobraźni.
Ale losy Stoltmanów to odzwierciedlenie losów kaszubskich rodzin w trudnym
wieku XX. Takie historie mogły zdarzyć się w każdej rodzinie na Kaszubach. Ale
zdradzę, że członkowie mojej rodziny pojawiają się na kartach „Sztormu”. To na
przykład Marcin Pettke, mój pra-pra-pradziadek, który aktywnie zabiegał o to,
by w Pomieczynie powstała parafia. Albo też Franciszek Wicki z Rębu i jego syn
Brunon, czyli mój pra-pradziadek i mój pradziadek. Mój dom stoi dziś właśnie na
ich ziemi.
W swojej powieści,
pokazuje Pani kaszubską mentalność: silną, odważną, niezłomną. Nie jeden raz na
kartach „Sztormu” przekonujemy się, że Kaszubi potrafią walczyć o swoje, w
przeciwieństwie do Niemców. Jak wyglądało życie Kaszubów i Niemców pod wspólnym
niebem?
Daria
Kaszubowska: Oj, Niemcy też potrafili walczyć o swoje, co zresztą dobitnie
pokazują obie wojny światowe. Wyjaśnię może pokrótce niewtajemniczonym, skąd
się tu wzięli Niemcy… W roku 1772, czyli podczas pierwszego rozbioru Polski,
Kaszuby trafiły do Królestwa Prus. Z początku warunki życia im się polepszyły,
szczególnie kaszubskim chłopom, bo po reformach Steina i Hardenberga Prusy
zaczynały rosnąć w siłę. W Polsce jeszcze przez wiele lat panowała pańszczyzna
i wyzysk, a tutaj chłopi zyskali możliwość wykupu ziemi. Niestety, Kaszubi w
Niemczech wciąż nie czuli się jak u siebie, byli uważani za obywateli gorszej
kategorii. Najwięcej rozgoryczenia przyniósł Kulturkampf, a więc „walka o
kulturę”, dodajmy, że „niemiecką kulturę”. Kaszubów spotykało wiele przykrości,
represji, utrudnień… Katoliccy księża, zazwyczaj Polacy, obejmujący parafie na
Kaszubach, budzili w swoich kaszubskich parafianach ducha polskiego
patriotyzmu. Stąd wzięła się w wielu Kaszubach tęsknota za Polską. Dlatego
relacje kaszubsko-niemieckie były bardzo trudne. Z jednej strony żyli ze sobą
płot w płot, a mieszane małżeństwa wcale nie były rzadkością, z drugiej strony
ta nierówność traktowania przez władze budziła w Niemcach poczucie wyższości, a
w Kaszubach uczucie buntu i frustracji.
Czym dla Kaszubów jest tabaka?
Daria Kaszubowska: Tabaka to zmielone liście
tytoniu z dodatkiem rozmaitych ingrediencji, zazwyczaj aromatycznych. Zwyczaj
wciągania tabaki na Kaszubach jest bardzo stary. Każda rodzina miała swój
przepis na tabakę, przekazywany z ojca na syna. Wciągało się podczas spotkań ze
znajomymi, podczas uroczystości rodzinnych, nawet na Mszy świętej w kościele –
zażywał ksiądz i puszczał róg z tabaką dalej w obieg. Co ciekawe, większość
ludzi spoza Kaszub sądzi, że ten zwyczaj to już zamierzchła przeszłość. Nic
bardziej mylnego! Zwyczaj wciągania tabaki na Kaszubach jest wciąż żywy. Mój
mąż dostał nawet ode mnie na urodziny tradycyjną tabakierkę wykonaną z krowiego
rogu. A gdy był na południu Polski, z ciekawości pytał w sklepach o tabakę… a
ekspedienci zazwyczaj byli zaskoczeni, niektórzy nawet nie wiedzieli, co to takiego.
Na Kaszubach tabakę kupisz w każdym sklepie. Hasłem do tabaczenia jest: „Chcemë
le so zażëc?” – i warto pamiętać, że odmowa jest wówczas niegrzeczna. Ja lubię
tabakę, nic dziwnego więc, że nawet jedna z moich powieści nosi tytuł „Smak
tabaki”.
Mieszkańcom
Pomieczyna blisko do wierzeń przodków i przesądów, z drugiej strony przywołują
również boskie imiona, co niejako kłóci się z tymi przekonaniami. Czy Kaszubi
są religijni?
Daria
Kaszubowska: Przede wszystkim Kaszubi są bardzo przywiązani do swoich tradycji.
Przyjęliśmy chrzest znacznie później niż Polacy, co w połączeniu z naszym
wrodzonym uporem sprawiło, że kaszubskie wierzenia do dziś mają się świetnie.
Niestety, globalizacja, postęp techniki, zanik rodzin wielopokoleniowych
sprawiły, że ten przekaz z pokolenia na pokolenie został przerwany, więc jest
ryzyko, że nasi wnukowie będą już o tym czytać wyłącznie w książkach… po
warunkiem, że po owe książki sięgną. Religia katolicka wyparła pogaństwo, a
praktyki pogańskie zostały „uświęcone”, na przykład wierzbowe baśki, którym
przypisywane są różne właściwości chroniące przed chorobami i
niebezpieczeństwem, stały się palemkami zanoszonymi do kościołów w Niedzielę
Palmową, gałęzie brzozy mające właściwości odpędzania demonów obrywa się z
brzózek, którymi udekorowane są trasy podczas procesji Bożego Ciała… Kaszubskie
„Gòdë” czyli uroczystości w najkrótszą noc w roku, zastąpiło Boże Narodzenie, a
Jastré, czyli uroczystość na cześć Jastry, boginki życia i wiosny, to
Wielkanoc. Długo by wymieniać. Jednocześnie wiara katolicka na Kaszubach jest
bardzo silna, wielu Kaszubów identyfikuje się z hasłem „Më trzimómë z Bògã”
(tłumaczenie: My trzymamy z Bogiem).
Czy to prawda, że
Kaszubi są najpierw Kaszubami, a dopiero później Polakami?
Daria
Kaszubowska: To zależy od stopnia poczucia tożsamości narodowej. Są Kaszubi,
którzy czują się tylko Polakami, tacy, którzy czują się zarówno Kaszubami, jak
i Polakami oraz tacy, którzy czują się wyłącznie Kaszubami. Ja mówię o sobie,
że jestem obywatelką Polski narodowości kaszubskiej. I to jest dla mnie ważne.
Wojna przynosi ogrom
cierpienia, niepewności i nieustannego strachu o swoich bliskich. Po wybuchu
pierwszej wojny światowej dwóch braci z jednej rodziny, wokół której rozgrywa
się powieść, stają po przeciwnych stronach wojennych działań. Jak Pani myśli,
czy takie sytuacje były częste?
Daria
Kaszubowska: Z relacji, które miała okazję słyszeć i z tych, które czytałam,
wynika, że wcale nierzadkie. Wojna to zawsze czas trudnych wyborów i dylematów.
W „Sztormie” nie
zabrakło również romantycznych wątków, uniesień i chwil zapomnienia, dających
poczucie normalności oraz oddalających czarne myśli, wypełniające codzienność. W
obliczu wojny, kocha się mocniej?
Daria
Kaszubowska: Kiedy czyta się wspomnienia ludzi, którzy przeżyli piekło wojny,
czy to pierwszej, czy drugiej, często pojawia się określenie, że gdy jutro
staje się niepewne, pragnie się intensywniej przeżyć dziś. Pojawiają się
wówczas skłonności do ryzykownych zachowań, wielkie emocje, potrzeba miłości,
chwile uniesienia. Bo jeśli jutra może nie być, co nam grozi za dzisiejsze
przekroczenie granic?
Wydawca zapowiada
siedem tomów Pani Sagi, a po wewnętrznej stronie okładki prezentuje kolejną.
Kiedy możemy spodziewać się „Zemsty”?
Daria
Kaszubowska: Założenie jest takie, że kolejne tomy będą pojawiać się co trzy
miesiące. Mam nadzieję, że przeżyję to tempo. Nie chciałabym, by Czytelnicy
musieli zbyt długo czekać, zwłaszcza że kolejne tomy będą kończyć się w takich
momentach, że… ach, nie zdradzę.
Dziękuję za rozmowę
i niecierpliwie wypatruję kolejnego tomu. 😊
Daria
Kaszubowska: Ja również! Mam nadzieję, że Saga Kaszubska będzie cudowną,
niezapomnianą lekturą, a jednocześnie możliwością, by dowiedzieć się więcej o
Kaszubach.
Moją recenzję Sztormu przeczytasz tutaj (klik).
Zapraszam do obserwowania profili Autorki na Facebooku, Instagramie i Tik-Toku.
Wywiad powstał we współpracy z Wydawnictwem Flow.