Popularne posty

29 wrz 2022

Recenzja: "Na końcu czeka miłość" – Agnieszka Lewandowska – Kąkol

 


RECENZJA 

54\2022

Na końcu czeka miłość – Agnieszka Lewandowska – Kąkol

Wydawnictwo: Replika

Liczba stron: 304

Premiera: 23.08.2022 r.

Macie w zwyczaju odkładać rzeczy na później? I nie mam na myśli tutaj domowych obowiązków, wykonania codziennych prac, ale zadbanie o własne samopoczucie, realizację osobistych planów, czy marzeń – takich, które zwykle spychamy na dalszy plan, usilnie wierząc, że czas na ich realizację jeszcze nie nadszedł, że jeszcze zdążymy, że jeszcze nie nadszedł ten moment, że nie wypada…

Rodzinę Otylii z powieści „Na końcu czeka miłość” – inspirowanej prawdziwymi wydarzeniami, wojna „zastaje” w różnych miejscach na świcie, w trakcie realizacji wyznaczonych celów lub dopiero przy rodzących się marzeniach. Podobnie jak bohaterowie, także i my, nie możemy przewidzieć wypadków, które spadają na nas każdego dnia, w ciągu całego życia. Pamięć o historii naszego kraju, naszych przodków jest niezwykle istotna – szczególnie ta najbliższa z okresu drugiej wojny światowej. Wypieranie jej ze świadomości, odwracanie się od książek dających jej świadectwo – jest zbagatelizowaniem tego, co bezpośrednio wpływa na nasze życie. Podzielam w całości słowa, umieszczone na początku książki przez Agnieszkę Lewandowską – Kąkol i wciąż zaskakuje mnie podejście czytelników upajających się w literaturze niskich lotów, a zamykających się na wartościowe publikacje.

„Na końcu czeka miłość” to opowieść o rodzinie, która niesiona wydarzeniami wojny, doświadcza bólu straty, trudności przetrwania i poczucia niesprawiedliwości.  Dzięki trosce o najbliższych oraz chęci życia, heroicznie niesie swoje brzemię z nadzieją na lepsze jutro. I choć to historia jakich z pewnością było wiele w tamtym czasie, to świadomość, że jest inspirowana prawdziwymi wydarzeniami, pozostawia wiele do myślenia, zostając w sercu na dłużej.


Za egzemplarz do recenzji dziękuję Autorce oraz Wydawnictwu Replika.



 

 

25 wrz 2022

Recenzja: "Nieznajoma z Sekwany" – Guillaume Musso

 


RECENZJA 

53\2022

Nieznajoma z Sekwany – Guillaume Musso

Wydawnictwo: Albatros

Liczba stron: 352

Premiera: 10.08.2022 r.

Czytając kolejną książkę ulubionego Autora, zwykle zastanawiam się, czym tym razem mnie zaskoczy, bo musicie wiedzieć, że elementy niespodziewane zdarzają się prawie zawsze w czytanych przede mnie lekturach. W prozie Guillaume Musso to nieodłączna część jego twórczości, a zaskakiwanie w sposobie opisywana historii i przedstawiana rozwiązań jest jedyną w swoim rodzaju. „Nieznajoma z Sekwany” ma wszystkie walory, do których przyzwyczaił mnie w swoich książkach ten francuski Autor, w tym szczególnie jeden najbardziej przeze mnie lubiany – motyw na pograniczu paranoi i iluzji: nadnaturalny.

Do stworzenia tej historii, Pisarz zainspirowany został prawdziwym wydarzeniem, które miało miejsce ponad 150 lat temu w Paryżu, kiedy z Sekwany wyłowione zostało ciało nastoletniej dziewczyny. Musso postanowił przywołać to zagadkowe zdarzenie i dosłownie tchnąć w nie życie, nadając mu współczesny wymiar. Napisał pełen zaskakujących zwrotów akcji thriller i zapadających w pamięć obrazów, które niełatwo zapomnieć. Zachwyciło mnie połączenie fabuły z literackimi odniesieniami, dzięki którym zrozumienie bohaterów i całej opowieści, możliwe jest na kilku płaszczyznach. Rozwiązywanie zagadki żyjącej kobiety, która przed rokiem zginęła w lotniczej katastrofie, kilkukrotnie zmroziło moją krew w żyłach, a finał nieoczekiwanie zaskoczył.

Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Albatros.


 

23 wrz 2022

Wywiad z Sylwią Markiewicz, Autorką powieści "Tylko jedna chwila"

 

Powieść Tylko jedna chwila, to druga książka w Pani literackim dorobku. Długo dojrzewała w Pani pisarskim sercu ta historia? W jakim czasie udało się ją napisać?

Sylwia Markiewicz: Historia od dawna żyła w mojej głowie i tak naprawdę nie mogłam się już doczekać, kiedy przeleję ją na papier. Oczywiście pierwszy zarys fabuły różnił się od efektu końcowego, gdyż to bohaterowie po drodze zdecydowali o kolejnych wydarzeniach i ich losach. Natomiast poruszane problemy pozostały niezmienne i to, co chciałam przekazać. Od momentu pierwszego zdania, poprzez research do momentu wysłania gotowego tekstu do wydawcy, upłynęło 6 miesięcy. Jak się okazało, najkrócej zajęło mi napisanie fabuły, a kolejne miesiące, to sprawdzanie ważnych szczegółów, dopisywanie i poprawianie tekstu, by oddać czytelnikowi dopracowany tekst.

 

Okładka książki przedstawia dwie fotografie. Na jednej kobieta trzyma na rękach kilkuletnią dziewczynkę – ta magiczna chwila uchwycona zostaje w blasku słońca i przepełniona jest szczęściem. Druga część okładki pokazuje różany ogród, którego środkiem jest wejście do domu drewnianą werandą, domu otwartego dla wszystkich. Czy pomysł na podwójną okładkę należy do Pani?

Sylwia Markiewicz: Wydawnictwo Pascal świetnie się spisało, proponując okładkę, bo i mnie skradła serce. Ta uchwycona szczęśliwa chwila pasuje do mojej bohaterki Joanny, a różany ogród przypomina skomplikowane relacje rodzinne. Przedzieramy się przez cierniste problemy, marząc, by codzienność choć trochę przypominała miękkie płatki kwiatów. Życie jest pełne bolesnych przeżyć, lekko kłujące, ale nadal kolorowe i piękne, jak te róże.

 

Już od pierwszych stron, czytelnik zostaje zderzony z bolesną rzeczywistością, która spada niczym grom z jasnego nieba na bohaterów. Wydarzenia najbliższych tygodni, również nie należą do przewidywalnych i rodzą nowe pytania, niewiele odpowiedzi i potęgują coraz więcej niewiadomych. Lubi Pani komplikować życie bohaterów, aby następnie rozwiązywać kolejno zawiązane zagadki?

Sylwia Markiewicz: Wydarzenia następują szybko po sobie, problemy bohaterów piętrzą się, a ich rozwiązanie wymaga czasu. By zrozumieć motywy postępowania, niejednokrotnie trzeba odgrzebać przeszłość. Stopniowo dawkuję informacje, by czytelnik pomału odkrywał tajemnice, jedna po drugiej, by to, co wydawało się oczywiste, takie nie było. Chciałam, by bohaterowie i elementy zaskoczenia, dały na finał ogromną satysfakcję z czytania. Sama lubię takie książki czytać i takie też historie chcę pisać.

 

Mówi się, że rodzic każde dziecko kocha tak samo. Joanna i Aleksandra jednak dostają od swojej matki różne „porcje miłości”. Starsza córka czuje chłód w relacjach z rodzicielką, a jej decyzje nie spotykają się z jej aprobatą. Młodsza zaś, jest oczkiem w głowie, a obrana zawodowa droga – dumą. Czy kochać to nie znaczy zawsze tak samo? Matki kochają mniej lub bardziej?

Sylwia Markiewicz: Mamy to za pewnik, że miłość matczyna jest ogromna i bezwarunkowa. W ogóle nie bierzemy pod uwagę jako społeczeństwo, że może być inaczej. Są w życiu wydarzenia, przeżycia, po których kobiety mogą inaczej patrzeć na swoje dzieci. Oprócz tego, że są matkami, to także kobietami z troskami i problemami, a to, co przeżyły w przeszłości, ma wpływ na całą rodzinę i dzieci też. Faworyzacja jednego z rodzeństwa, czy inne traktowanie, nie jest wcale takim odosobnionym przypadkiem, ale mało się o tym mówi, bo nie jest to powszechnie akceptowalne i przyznanie się do tego, mogłoby przynieść wiele gorzkich słów ze strony osób postronnych. Dzieci są różne, nasze emocje związane z ich wychowywaniem również. Matka kocha każde dziecko, tylko odcień tego uczucia jest wielobarwny i zależy od wielu czynników. Musimy o tym pamiętać, zanim zaczniemy oceniać.

 


Tylko jedna chwila, to suma momentów, krótkich chwil, zmieniających bezpowrotnie życie bohaterów o sto osiemdziesiąt stopni. Czy można było ich uniknąć zmieniając bieg wydarzeń, czy nie było możliwości ucieczki przed przeznaczeniem? 

Sylwia Markiewicz: Można mówić, że to przeznaczenie, ale często są to nasze błędne decyzje, które żałujemy dopiero po latach. Nie da się ich uniknąć. To, co w danej chwili wydaje się jedynym słusznym rozwiązaniem, za kilka lat może okazać się kłującą zadrą, dając poczucie zawiedzenia, porażki, beznadziejności, z którą niełatwo sobie poradzić. Każdy dzień, każda chwila może wpłynąć na resztę naszego życia. Sądzę, że trzeba to przetrwać, nie oglądać się za siebie, a próbować naprawić, bo błędy i potknięcia są wpisane w naszą życiową drogę.

 

W książce znajdziemy kilka wydarzeń, interpretowanych jako działanie osób z zaświatów. Wiadomości „przekazywane” bliskim budzą skrajne emocje, szokują i stykają z bolesną prawdą o przeszłości. Jak zrodził pomysł nas stworzenie takiego wątku?  

Sylwia Markiewicz: Bardzo chciałam pokazać, wpływ bliskich nam ludzi; mimo że odchodzą, to pozostawiają po sobie nie tylko wspomnienia. Mogą wpłynąć na nasze obecne życie, postać Aleksandry wręcz wdziera się w życie siostry i mimo że fizycznie jej nie ma, pozostał jej cień, z którym musi nauczyć się żyć Joanna. Jak bardzo znamy swoją rodzinę, czy na pewno wiemy o nich wszystko? Taką refleksję chciałam zafundować czytelnikom oraz odrobinę tajemniczości.

Artystyczny duch obecny jest na kartach powieści Tylko jedna chwila w kilku odsłonach: malarki, rzeźbiarza – ogrodnika i krawcowej. Czy w Pani oprócz pisania, również drzemie artystyczna dusza? A może posiada Pani punkt wspólny z bohaterami?

Sylwia Markiewicz: Zacięcia krawieckiego niestety nie mam, a pielęgnacji ogrodu dopiero się uczę. Obdarowałam moje bohaterki cechami, których ja nie posiadam, bo zawsze imponowali mi ludzie, którzy umieją coś stworzyć własnymi rękami, pogłębiają swój talent z pasją. Zastanawiałam się, czy i ja mam odrobinę pierwiastka artystycznego i długo go nie widziałam, a może to moje pisanie jest właśnie tym, czego szukałam. Poprzez bohaterki chciałam zainspirować czytelników do rozwijania własnych pasji, które wprowadzą kolory do codzienności. Może trudno je czasem zauważyć, ale są, tylko może tak, jak mnie, znalezienie ich, zajmie więcej czasu.

Bardzo mocno zaakcentowała Pani wątek straty i poprzez różnych bohaterów (tych młodszych i nieco starszych), zobrazowała jak radzą sobie z utratą bliskiej osoby. Już od pierwszych stron, jesteśmy świadkami rozpaczy, złości, tęsknoty, ale również zaskakującej ulgi. Skąd wynika ta rozbieżność w emocjach?

Sylwia Markiewicz: Mamy różne wspomnienia, a tym samym emocje w stosunku do osoby, która odchodzi. W zależności od relacji łączących są silniejsze lub słabsze, dobre lub obojętne. Inaczej utratę bliskiej osoby przeżywa się, mając wokół siebie wielu ludzi, a inaczej, gdy zostajemy zupełnie sami na świecie, taka strata boli podwójnie. Tak, nawet i uczucie ulgi się pojawia. Mimo że strata zawsze pozostawia smutek, mogą pojawić się też te odmienne emocje, do których trudno się przyznać, bo przecież o zmarłych źle się nie mówi.

Skrywane tajemnice, ukrywane uczucia i niespełnione marzenia – te trzy zagadkowe określenia przyświecają bohaterom, napędzając akcję i wyznaczając im cel. Czy jest coś, co przyświecało Pani podczas pisania o doświadczeniach książkowych postaci?

Sylwia Markiewicz: Po skończonej lekturze chciałabym wywołać odrobinę refleksji, czy warto poświęcać się dla rodziny, odkładać własne marzenia na dalszy plan? Rodzina jest bardzo ważna, ale my również i odrobina cechy samolubnej jest wskazana, byśmy to my decydowali o naszym życiu. Nałóg, który niszczy rodzinę, może mieć niejedną przyczynę, starajmy się nie oceniać ludzi po nagannym zachowaniu, a szukać przyczyny. Z pozoru idealne życie bliskich powoduje nutkę zazdrości, ale czy słusznie? A gdyby je prześwietlić, można by odkryć wiele tajemnic, a zarazem niedoskonałości. Nie porównujmy się do innych, bo to, co wydaje się idealne, w rzeczywistości już takie nie jest. Nasze życie jest równie wartościowe.

Zdradzi nam Pani co wspólnego z Tylko jedną chwilą ma ptasie mleczko? 😊

Sylwia Markiewicz: Starałam się, by bohaterki były naturalne, pełne wad i zalet, takie kobiety, które mieszkają obok nas i dlatego obdarowałam je również słabościami. Joanna uwielbia ptasie mleczko. Walczy z tą pokusą, ale gdy problemy się mnożą, jej kroki same kierują się w stronę pudełka pełnego czekoladowej pianki. Delektuje się słodyczami, mierząc się codziennie z poczuciem winy, bo jej figura nie należy do tych najszczuplejszych, ale cóż, nie dajmy sobie wmówić, że musimy być idealne. 

Proszę opowiedzieć co nieco o swoich pisarskich planach na najbliższe miesiące. 😊

Sylwia Markiewicz: Kończę kolejną powieść, gdzie poruszone tematy nie zawsze są łatwe i wesołe. W mojej głowie jest wiele problematycznych spraw, które bardzo chcę przekazać czytelnikom. Może po przeczytaniu nabiorą chęci do zmiany, dostaną odrobinę nadziei na lepsze jutro, może nauczą się cieszyć z małych rzeczy lub wezmą przykład z bohaterek i zmierzą się z własnymi trudnościami. Nie będę zdradzać szczegółów, mam nadzieję, że pojawią się kolejne moje publikacje, które również wzbudzą emocje i zaskoczą, dając satysfakcję z czytania.

Dziękuję za rozmowę!

Książkę Tylko jedną chwilę zamówisz tutaj (klik).

Zajrzyj na stronę autorską na Facebooku i Instagramie

Wywiad powstał we współpracy z Wydawnictwem PASCAL.


 

 

 

Wywiad z Magdaleną Walą wokół powieści "W sercu wroga"

  Powieść W sercu wroga, otwiera sagę historyczną Między jeziorami. Skąd pomysł na jej napisanie i czego możemy się spodziewać sięgając p...