Popularne posty

7 wrz 2022

Wywiad z Edytą Świętek, autorką powieści "Przezroczyste"

 


W najnowszej powieści obyczajowej Przezroczyste, która ukazała się pod znakiem Wydawnictwa Pascal, bardzo dokładnie przygląda się Pani relacjom w rodzinie Widłaków. Czy istnieje pierwowzór tej rodziny?

Edyta Świętek: Rodzina Widłaków nie posiada pierwowzoru. Wszystkie historie, które przedstawiam na kartach moich powieści, są fikcją literacką i stanowią sumę rożnych przemyśleń oraz obserwacji.

Przezroczyste: zagadkowy tytuł i zastanawiająca okładka. Najpierw powstała treść, czy jej wizualizacja?

Edyta Świętek: Pomysł na tę powieść zrodził się w mojej głowie wiele lat temu. Bardzo długo w moim komputerze znajdował się plik ze szkicem powieści, która w pierwszej opcji miała mieć zupełnie inne zakończenie. Miałam napisane dwa rozdziały, reszta była koncepcją. Pewnego dnia poczułam, że ten pomysł osiągnął fazę „dojrzałości” i należy mu się ode mnie zielone światło.

Nie bez znaczenia jest okładka tej powieści. Historię jej powstania „opowiedziałam” kiedyś osobom obserwującym mój profil facebookowy. Przytaczam ją również tutaj dla osób, które nie miały okazji, by się z nią zapoznać. Otóż półtora roku temu nakładem  Wydawnictwa Pascal ukazała się powieść mojego autorstwa zatytułowana "Ta sama rzeka". Dla tej powieści przygotowanych zostało kilka okładek - bardzo się od siebie różniących. Moje serce skradły dwie: jedna była w ciepłej brązowej tonacji, i to ona ostatecznie została zatwierdzona, druga była z bardzo nieoczywistym zdjęciem przedstawiającym parę ludzi.

Czy zakochanych? Chyba nie, ponieważ mimo, że trzymają się za dłonie, każde z nich spogląda w innym kierunku. Nie mają więc wspólnych celów, marzeń, pasji...

Czy pasujących do siebie? Niekoniecznie. Wszak on jest w garniturze, ona w nieeleganckiej sukience na ramiączkach. On wymuskany i zapięty w sztywną białą koszulę aż po ostatni guzik, ona niedoskonała, ponieważ miejsce wszycia ramiączka nieestetycznie się odwinęło.

Czy czujących do siebie cokolwiek? Trudno powiedzieć. On ściska jej dłoń tak, że nabrzmiały mu żyły, ona odchyla rękę w tył, jakby chciała się odsunąć...

Zafascynowało mnie to zdjęcie i zapragnęłam by KONIECZNIE znalazło się na którejś z moich okładek. Można rzec, że wręcz zainspirowało mnie do działania. Kiedy przystępowałam do pracy nad powieścią „Przezroczyste” wciąż miałam je przed oczami.

Bohaterom, a szczególnie Sylwii przychodzi mierzyć się z zaskakującymi problemami, które w szaleńczym tempie generują nowe troski. Dlaczego Edyta Świętek nie oszczędza swoich książkowych postaci?

Edyta Świętek: Wynika to stąd, że jako czytelniczka nie znoszę lania wody w powieściach. Nużą mnie teksty, w których nic się nie dzieje, a ich treść jest sztucznie nadmuchana zbędnymi opisami, dialogami czy scenami, które nie mają absolutnie żadnego związku z fabułą, albo nie kreślą tła społecznego. Jeżeli mam do zaprezentowania jakiś problem lub konkretną sytuację, staram się to robić wprost, bez zbędnego dreptania w miejscu.

W powieści Przezroczyste, wyraźnie możemy zobaczyć bardzo szczegółowy portret matki i ojca. Zachowania rodziców są skrajnie różne i również skrajnie odbierane przez nastolatki. Rodzicielstwa się uczymy, czy „wynosimy” z domu?

Edyta Świętek: Myślę, że jedno i drugie. Na pewno wiele czerpiemy z wzorców naszych rodziców – zarówno tych pozytywnych jak i negatywnych. Osoby bardziej świadome, o większej empatii potrafią wyrwać się z utrwalonej rutyny i w swoich domach kultywować jedynie dobre przykłady. Niestety w wielu rodzinach jest tak, że dzieci doświadczają przemocy słownej bądź fizycznej. Z pokolenia na pokolenie potomkowie słyszą od swoich rodziców: jesteś beznadziejny, nic nie potrafisz, do niczego się nie nadajesz. Są rodziny, gdzie funkcjonuje system kar cielesnych. Dziadek był bity przez swojego ojca, więc bił swoje dziecko. W następstwie owo dziecko biło własne dzieci, bowiem nie znało innego wzorca postępowania. Sztuką jest przerwanie tego łańcucha. Bardzo trudno jest być osobą, która jest właśnie owym pękniętym ogniwem w łańcuchu: sama doświadczała przemocy, lecz już nie odreagowuje na własnych dzieciach, nie powiela schematów, traktuje potomków zupełnie inaczej. Takie osoby są bardzo często zagubione i mają wręcz poczucie stąpania po kruchym lodzie. Boją się, że popełnią błędy, i: albo w krytycznej sytuacji wskoczą w skórę własnych rodziców, albo przedobrzą i okażą zbyt wiele pobłażliwości wówczas, gdy konieczne będzie narzucenie jakichś zasad czy wręcz dyscypliny. W takiej sytuacji jest właśnie moja powieściowa bohaterka Sylwia, która dorastała w otoczeniu skażonym nadmiarem dyscypliny i oschłością. Kobieta wciąż odnosi wrażenie, że błądzi po omacku, jest niepewna, brakuje jej konsekwencji i stanowczości. Mimo to w kryzysowej sytuacji potrafi wykazać się ogromną siłą i determinacją, a jej rodzice rehabilitują się i stają na wysokości zadania.

Mówi się, że historia lubi zataczać koło. Córka Sylwii,  podzieliła los swojej matki i już jako nastolatka musiała zmierzyć się z samotnym macierzyństwem. Obecność drugiego rodzica w życiu dziecka, w obu przypadkach, pozostawiała wiele do życzenia. Jak takie obciążenie fizyczne i psychiczne, wpływa na kondycję nastoletniej dziewczyny?

Edyta Świętek: Jestem zdania, że traumy z dzieciństwa pozostają w człowieku na całe życie. Dzieciństwo nas kształtuje. Gdy przychodzimy na świat, jesteśmy niczym niezapisana kartka papieru. To rodzice stawiają na niej pierwsze znaki. Dla małego dziecka, które nie zna innego modelu rodziny oraz postępowania, zachowanie rodziców jest czymś całkowicie normalnym nawet w sytuacjach, gdy jest w tym jakieś wynaturzenie. Dziecko, które doświadcza obojętności czy przemocy od pierwszych chwil życia, przez wiele lat wierzy, że tak jest wszędzie: w każdej rodzinie, w każdym domu. Dopiero później, gdy otwiera się na świat i wychodzi do ludzi, dostrzega, że ludzie obok żyją inaczej i zaczyna analizować swoją sytuację. Stąd u moich nastoletnich bohaterek bunt i zachowania oraz czyny wykraczające poza ogólnie przyjęte standardy. Jest to desperacka próba zwrócenia na siebie uwagi: wyrwania rodziców z kokonu otępienia. 

Pomimo trudności, jakie na swojej drodze spotykają kobiece postaci, posiadają w sobie niezwykle duże pokłady energii i siły. W czym tkwi siła kobiet?

Edyta Świętek: My kobiety z natury jesteśmy skore do poświęceń, szczególnie, gdy w grę wchodzi dobro naszych dzieci. Wiem, że nie powinnam uogólniać, ponieważ sytuacje życiowe bywają różne. Ale w większości przypadków to matki najzajadlej walczą o swoje dzieci, potrafią im więcej wybaczyć, usprawiedliwić ich słabości oraz niepowodzenia. Mimo zmian zachodzących w świadomości społecznej, kobiety nadal mają o wiele trudniejszą sytuację na rynku pracy. Mężczyznom łatwiej przychodzi zrobienie kariery zawodowej, ponieważ wciąż funkcjonuje stereotyp, że kobieta winna dbać o dom oraz dzieci. W wielu przypadkach kobieta pracująca ma dokonania prawdziwy tor przeszkód, jeśli chce wypełniać jednocześnie kilka funkcji: sprawować opiekę nad dziećmi, być przykładną panią domu, spełniać się zawodowo, a prócz tego realizować własne pasje. To wszystko sprawia, że w kobietach budzi się duch wojowniczek – siła napędowa, która pozwala na godzenie ze sobą wszystkich zobowiązań oraz pragnień.

Wątek medyczny, który pojawia się w powieści, zostaje przedstawiony czytelnikowi bardzo wiarygodnie i szczegółowo. Jak przygotowywała się Pani do jego napisania?

Edyta Świętek: Na samym początku pracy zrobiłam sobie założenie dotyczące tego wątku. Zależało mi, aby rodzinę dotknęła ciężka choroba jednego z domowników i aby obraz tej choroby nie był zbyt oczywisty w pierwszej części. Miałam koncepcję, do której musiałam mocno nagiąć fabułę powieści. Nad wiarygodnością tego wątku czuwały dwie świetne kobiety: pani doktor oraz pielęgniarka pracująca z onkologicznymi przypadkami. To one wskazały mi kierunek, w jakim powinna rozwijać się choroba, a następnie jak musi przebiegać proces diagnozowania i leczenia.

Bolesne doświadczenia zbliżają ludzi, potrafią wpłynąć na ich zachowanie i nauczyć wyciągania pomocnej dłoni. Jednak istnieją osoby wyjątkowo oporne i nieczułe na ból nawet najbliższych. Czy kreacja Karola – negatywnej postaci w powieści Przezroczyste, przyszła Pani łatwo, czy sprawiła trudności?

Edyta Świętek: Stworzenie postaci negatywnej, wbrew pozorom, jest znacznie łatwiejsze, niż wykreowanie pozytywnego bohatera. Dlaczego? Otóż w drugim przypadku łatwo jest popaść w przesadę i nakreślić przesłodzony chodzący ideał, który nijak się ma do rzeczywistości. Mroczne postaci dają o wiele większe pole do popisu, przy czym w moim odczuciu ważne jest, by nie zapomnieć o jednej zasadzie: nawet czarny charakter musi mieć jakiś „ludzki” rys i choć jedną pozytywną cechę. W przypadku Karola jest to chociażby chęć budowania relacji z córkami, gdy dociera do niego, że sprawy poszły zdecydowanie za daleko. Drugim plusem jest zabezpieczenie materialne dzieci. To oczywiste, że pieniądze nie rekompensują braku ciepła i miłości, lecz chciałabym, aby czytelnicy spróbowali sobie wyobrazić sytuację, w której ojciec, prócz tego, że porzuca rodzinę w podbramkowej sytuacji, pozostawia ją również bez środków do życia. Nie są to niestety odosobnione przypadki. Gdyby nie stanowiło to poważnego problemu społecznego, zbędne byłoby funkcjonowanie funduszu alimentacyjnego, nie toczyłyby się również w sądach liczne sprawy o ściągalność zaległych alimentów. Życie jest brutalne: bez pieniędzy nie da się funkcjonować.

Jak czytamy w okładkowym opisie, w blisko czterystustronicowej książce, czytelnik zapozna się z historią rozpadającej się rodziny. Ten rozpad nie następuje nagle, lecz jest sumą pojedynczych zdarzeń, zachowań i wyborów bohaterów, nieuchronnie zmierzających w stronę destrukcji. Czy porażka podstawowej grupy społecznej, jaką jest rodzina, może przynieść dobre rzeczy?

Edyta Świętek: Czasami, bardzo rzadko, niestety tak. Zdarza się, że małżonkowie tkwiący w toksycznych związkach przenoszą swoje frustracje na otoczenie, głównie na dzieci. Dorośli często wychodzą z założenia, że dla dobra dzieci warto tkwić w nieudanym małżeństwie, bo ważne jest, by dziecko miało komplet rodziców. Na podstawie własnych obserwacji życiowych mogę stwierdzić, że paradoksalnie czasami właśnie dla dobra dzieci lepiej podjąć decyzję o rozstaniu, aby potomkowie nie uczestniczyli, choćby nawet w bierny sposób, w awanturach domowych, nie doświadczali przemocy psychicznej lub fizycznej i nie dorastali w toksycznym otoczeniu.

Ostatnim punktem w pisemnych wywiadach z Autorami, jest pytanie o  najbliższe plany wydawnicze. Czy w tym roku do fanów powieści Edyty Świętek, trafi jeszcze jeden tytuł?

Edyta Świętek: Tak. Mam na ten rok zaplanowaną jeszcze jedną nowość wydawniczą. Powieść „Pociąg do życia” ukaże się jesienią. Aktualnie dobiegła końca korekta tekstu, który zapewne lada dzień pójdzie do druku.

Dziękuję za rozmowę!

Powieść Przezroczyste możesz zamówić tutaj (klik). Zapraszam do śledzenia społecznościowych profili Autorki na Facebooku i Instagramie.


 

Wywiad powstał we współpracy z Wydawnictwem PASCAL.


 

 

1 komentarz:

Wywiad z Magdaleną Walą wokół powieści "W sercu wroga"

  Powieść W sercu wroga, otwiera sagę historyczną Między jeziorami. Skąd pomysł na jej napisanie i czego możemy się spodziewać sięgając p...