RECENZJA
54\2022
Na końcu czeka miłość – Agnieszka Lewandowska – Kąkol
Wydawnictwo: Replika
Liczba stron: 304
Premiera: 23.08.2022 r.
Macie w zwyczaju odkładać rzeczy na później? I nie mam na myśli tutaj domowych obowiązków, wykonania codziennych prac, ale zadbanie o własne samopoczucie, realizację osobistych planów, czy marzeń – takich, które zwykle spychamy na dalszy plan, usilnie wierząc, że czas na ich realizację jeszcze nie nadszedł, że jeszcze zdążymy, że jeszcze nie nadszedł ten moment, że nie wypada…
Rodzinę Otylii z powieści „Na końcu czeka miłość” – inspirowanej prawdziwymi wydarzeniami, wojna „zastaje” w różnych miejscach na świcie, w trakcie realizacji wyznaczonych celów lub dopiero przy rodzących się marzeniach. Podobnie jak bohaterowie, także i my, nie możemy przewidzieć wypadków, które spadają na nas każdego dnia, w ciągu całego życia. Pamięć o historii naszego kraju, naszych przodków jest niezwykle istotna – szczególnie ta najbliższa z okresu drugiej wojny światowej. Wypieranie jej ze świadomości, odwracanie się od książek dających jej świadectwo – jest zbagatelizowaniem tego, co bezpośrednio wpływa na nasze życie. Podzielam w całości słowa, umieszczone na początku książki przez Agnieszkę Lewandowską – Kąkol i wciąż zaskakuje mnie podejście czytelników upajających się w literaturze niskich lotów, a zamykających się na wartościowe publikacje.
„Na końcu czeka miłość” to opowieść o rodzinie, która niesiona wydarzeniami wojny, doświadcza bólu straty, trudności przetrwania i poczucia niesprawiedliwości. Dzięki trosce o najbliższych oraz chęci życia, heroicznie niesie swoje brzemię z nadzieją na lepsze jutro. I choć to historia jakich z pewnością było wiele w tamtym czasie, to świadomość, że jest inspirowana prawdziwymi wydarzeniami, pozostawia wiele do myślenia, zostając w sercu na dłużej.
Za egzemplarz do recenzji dziękuję Autorce oraz Wydawnictwu Replika.
Bardzo jestem zachęcona po tej recenzji. Okładka też cudna. Powieść wpisana na moją listę.
OdpowiedzUsuń