Popularne posty

28 cze 2023

Recenzja patronacka: "Księgarenka na Miłosnej" – Paulina Molicka

 


38\2023 (recenzja patronacka)

Księgarenka na Miłosnej – Paulina Molicka

Wydawnictwo: Dragon

Liczba stron: 384

Premiera: 14.06.2023 r.

Dawno nie czytałam tak udanego debiutu. Obcowanie z bohaterami w ponad trzystustronicowej powieści, było czystą przyjemnością! W sumie nie powinno być to dla mnie dużym zdziwieniem po wnikliwych i napisanych lekkim językiem recenzjach Dropsa książkowego. Dałam się ponieść i zostałam oczarowana tą przepiękną powieścią! To debiut inny niż wszystkie!

Paulina Molicka, stworzyła przytulne, pełne ciepła, życzliwości i dobrego słowa miejsce, do którego chce się zaglądać i ponownie przychodzić. W otoczeniu książek i dobrego słowa, można odnaleźć tutaj w księgarence wsparcie, wysłuchanie i chwilę wytchnienia. Ta powieść właśnie taką jest: przytulną, niespieszną, uroczą, ale też sentymentalną i pełną ciepłych uczuć. Bohaterowie, których za sprawą księgarenki jest nam dane poznać są ją dobrzy znajomi, dlatego chcemy zostać z nimi jak najdłużej.

Główną bohaterkę – Olę, poznajemy na jednym z życiowych zakrętów, gdy jej  zawodowa stabilność staje pod znakiem zapytania, a ukochana księgarenka może obrócić się w nicość. Nadchodzi czas na zmiany… Zmiany następują w kilku życiowych aspektach, jednak po wspólnym mianownikiem.

„Księgarenka na Miłosnej” to powieść tętniąca szacunkiem do człowieka, piękna i książek. Pomiędzy stronami nietrudno odnaleźć życiowe sentencje oraz tęsknotę do starszego pokolenia, przejawiającą się w gestach i słowach. To historia o budowaniu więzi, bez których codzienność pozbawiona byłaby piękna. 

Za możliwość objęcia książki patronatem medialnym i egzemplarz dziękuję Autorce oraz Wydawnictwu Dragon.


 

 

 

 

24 cze 2023

Przedpremierowo: "Po tamtej stronie lustra" – Magdalena Majcher


37\2023 (recenzja przedpremierowa)

Po tamtej stronie lustra – Magdalena Majcher

Wydawnictwo: PASCAL
Liczba stron: 320
Premiera: 28.06.2023 r. 

 

Wciąż na nowo zadziwia mnie niebywała umiejętność Magdaleny Majcher, polegająca na wchodzeniu w skórę bohaterów i przelewaniu ich emocji na karty powieści. Kreowane przez Autorkę postaci, mają bardzo mocne psychologiczne portrety, dopracowane w każdym calu. Z każdym kolejnym tytułem dostrzegam, że pisarski warsztat pnie się w górę, choć już teraz jest na bardzo wysokim poziomie.

W najnowszej powieści Magdaleny Majcher: „Po tamtej stronie lustra”, poznajemy historię Agaty i Rafała, którzy po rodzinnej tragedii próbują poukładać swoje życie na nowo. I choć wydawać by się mogło, że po ogromnym nieszczęściu – SIDS, każdy z rodziców będzie potrzebował wsparcia, to w tym małżeństwie jest zupełnie odwrotnie. Ponawiane próby pomocy, nie zostają przyjęte, a w powietrzu wisi widmo zmian.  

W tej powieści na próżno szukać radosnych wydarzeń. To naszpikowana bólem, napięciem, wyrzutami sumienia i depresją historia, pokazująca, że w obliczu osobistego dramatu świat nigdy się nie zatrzymuje. Obok nas nadal toczy się życie z większymi, czy mniejszymi problemami, których nie dostrzegamy zajęci swoim bólem. „Po tamtej stronie lustra” pokazuje również, że tragiczne wydarzenia definiują naszą przyszłość, a coś co funkcjonowało do tej pory, wcale nie musi działać nadal i konieczna będzie zmiana. 

Za egzemplarz do recenzji dziękuję Autorce oraz Wydawnictwu PASCAL. 



 

20 cze 2023

„Moje bohaterki to silne kobiety” - wywiad z Katarzyną Zyskowską o książce „Nocami krzyczą sarny”

 


Powieść „Nocami krzyczą sarny”, przedstawiona jest z trzech perspektyw czasowych. Czy ten niestandardowy sposób prowadzenia narracji, jest bardziej czasochłonny od tworzenia jednotorowej historii?

Z im większej ilości motywów składa się książka, tym bardziej trzeba się pilnować i mieć na baczności, żeby nic nie umknęło. Zawsze bardzo się staram, żeby każdy wątek właściwe rozwinąć i zamknąć, bo czytelnicy są bardzo uważni i w mig wychwytują wszelkie nielogiczności.

Co jest prawdą a co fikcją? Czy poza oparciem książki na historycznych wydarzeniach, losy bohaterów wydarzyły się naprawdę?

Moi bohaterowie są fikcyjni, ale mnóstwo wydarzeń, w które wplatam ich losy, miały miejsce naprawdę. Mam na myśli szczególnie te opowiadające o niemieckiej ludności Gór Sowich. Na szczęście zachowało się wiele relacji, opisujących codzienne życie tamtejszych wiosek: na przykład różne uroczystości, obrzędy, w tym opisane przeze mnie święto Mittsommerfest. Ale także okres wojenny i powojenny starałam się oddać jak najdokładniej, opierając się na literaturze faktu. Wejście Armii Czerwonej, terror, „dzikie wypędzenia”, stosunki między ludnością polską i niemiecką, przejmowanie domów, szabrownictwo. Podobnie z wątkiem Mareike i Żyda, który ucieka z obozu przy budowie kompleksu „Riese”. Niemka przyjmuje go pod dach i ukrywa. Tu inspirowałam się książką Abrahama Kajzera, który opisał własną historię w książce Za drutami śmierci.

Krainą geograficzną, w której rozgrywają się tutaj kluczowe wydarzenia są Góry Sowie. Dlaczego wybrała Pani akurat ten górski rejon?

Jakiś czas temu kupiłam tam kawałek ziemi. Góry Sowie są przepiękne. Początkowo oczywiście urzekły mnie krajobrazy, ale z czasem coraz bardziej intrygowała mnie historia, której aura jest tu doskonale wyczuwalna. Na każdym kroku natykam się na coś niezwykłego: zdewastowany poniemiecki cmentarz, stare domy tkackie, tajemnicze sztolnie Olbrzyma. To wszystko działa na wyobraźnię. Musiałam o tym napisać.

Przedmiotowe traktowanie kobiet, przeświadczenie o słuszności porządku świata nadanego przez Hitlera, czy w końcu losy przesiedleńców – to tylko namiastka tematów, które wokół drugiej wojny światowej podjęła Pani w tej powieści. Jak przygotowywała się Pani do pisania części historycznej?

Często powtarzam, że w pisaniu książek najgorszy jest sam proces pisania, najprzyjemniejszy zaś okres dokumentacji, dlatego czasami niebezpiecznie mi się on wydłuża. W przypadku Nocami… było podobnie. Ponad rok zbierałam materiały. Na szczęście jest mnóstwo doskonałej literatury faktu dotykającej tematów, które poruszam w książce. W odtwarzaniu ówczesnej rzeczywistości bardzo pomogły mi szczególnie dwie pozycje: Jak wychować nazistę Gregora Ziemera i Dziewczyny wodza Tima Heatha. To naprawdę porażające lektury, ukazujące, jak chora, przesiąknięta nienawiścią ideologia wpływa na społeczeństwa. Oglądałam także filmy propagandowe, w tym obrzydliwy Der ewige Jude.

Na kartach tej powieści, mamy okazję zobaczyć, jak wielką moc ma bezinteresowna pomoc, nieoczekująca zapłaty i rodząca się nawet w obliczu największego zagrożenia, najsurowszych konsekwencji. Czy Pani zdaniem wiele osób podczas wojny okazywało pomoc, udzielało azylu?

To trudne pytanie. Nie ma chyba żadnych miarodajnych statystyk na ten temat i podejrzewam, że nawet Jad wa-Szem nie posiada w swoich archiwach pełnego obrazu rzeczywistości. Na przykład nazwiska Niemki, o której pisze wspomniany już Abraham Kajzer, chyba nie znajdziemy w Ogrodzie Sprawiedliwych.

W powieści szczególne miejsce zajmują kobiety. Mamy okazję poznać ich historię z tej trudniejszej, traumatycznej, bolesnej strony. Zagrożenia i rutyna dnia codziennego przyćmiewają chwile radości, wręcz niesprawiedliwie dzielą czas na zły i dobry. Osiągnięcie życiowej równowagi, w Pani opinii, jest uzależnione tylko od nas samych?

Oczywiście w dużej mierze kształtuje nas rzeczywistość i wypływające z niej doświadczenia – czyli składowe życia od nas niezależne – ale na „równowagę” wpływ mają na pewno także nasze cechy charakteru. Moje bohaterki to silne kobiety, a jednak w starciu z historią nie zawsze wygrywają.

Każda rodzina skrywa jakieś tajemnice, nawet te chowane przez lata, mogą ujrzeć światło dzienne i obudzić ducha minionych lat. Zastanawiające gesty, rytuały i powtarzalne jak mantra słowa. Czy według Pani, zachowanie bliskich może zdradzić głęboko skrywane sekrety?

Dość osobliwą, ale – mam wrażenie – wspólną cechą osób, które przeżyły traumę wojny jest, czy teraz już raczej: było, milczenie na ten temat. Pamiętam chociażby moich własnych dziadków. Oni także nie chcieli opowiadać o swoich przeżyciach z tamtego okresu. Więcej mogłam wyczytać z niektórych ich zachowań, z przemilczeń.

W powieści umieściła Pani kryminalny wątek. Od początku pisania wiedziała Pani, że się tutaj pojawi?

Zawsze do pisania siadam ze szczegółowym planem, więc i tym razem nie było inaczej.

„Nocami krzyczą sarny” niesie cenne przesłanie o wpływie przeszłości na naszą teraźniejszość.  Minione wydarzenia, definiują postrzeganie świata i pozostawiają trwały ślad w psychice. Czy Pani zdaniem można zapomnieć o najboleśniejszych wydarzeniach?

Nie umiem odpowiedzieć. To raczej pytanie do psychologów i terapeutów, chociaż przygotowując się do książki byłam na kilku wykładach o traumach transgeneracyjnych. To ciekawe, jak różnie ludzie sobie radzą trudnymi doświadczeniami. Jedni do końca życia nie potrafią ich przerobić, inni wypierają ze świadomości, chociaż to wcale nie znaczy, że złe emocje gdzieś się w nich nie odłożyły, skumulowały, że zapomnieli.

Czy w książce „Nocami krzyczą sarny” znajdziemy wątki autobiograficzne?  Postać pisarki Marii, jest inspirowana Katarzyną Zyskowską?

Nie. (śmiech). Jedyne co łączy mnie z Marią to zachwyt nad urodą Gór Sowich. I może trochę niechęć do kontaktów z placówkami opieki zdrowotnej.

Dziękuję za rozmowę!

"Nocami krzyczą sarny" możesz zamówić tutaj (klik). Zapraszam do śledzenia społecznościowych profili Autorki na Facebooku i Instagramie.

Moją recenzję przeczytasz tutaj (klik).

Wywiad powstał we współpracy z Wydawnictwem  Literanova. 

 Po więcej wywiadów, zapraszam tutaj: czytaj.

 

 

Wywiad z Magdaleną Walą wokół powieści "W sercu wroga"

  Powieść W sercu wroga, otwiera sagę historyczną Między jeziorami. Skąd pomysł na jej napisanie i czego możemy się spodziewać sięgając p...