RECENZJA
43\2019
Denise Hunter – „Brzoskwiniowy świt”
43\2019
Denise Hunter – „Brzoskwiniowy świt”
I tom z
serii Copper Creek
Wydawnictwo: Dreams
Liczba stron: 384
Premiera: 14.09.2018 r.
Wydawnictwo: Dreams
Liczba stron: 384
Premiera: 14.09.2018 r.
Książka „Brzoskwiniowy świt” urzekła mnie piękna
okładką. Sad, w którym rosną brzoskwinie skojarzył mi się z obecną porą roku i
owocami, na które właśnie jest sezon. Zachęcił mnie także opis książki, dlatego
postanowiłam spotkać się z bohaterami powieści w Copper Creek. Jak wypadło moje
spotkanie z mieszkańcami brzoskwiniowego sadu? Zapraszam na recenzję tej
opowieści.
„Miała swoje życie, z którym wiązały
się częste podróże,
i chłopaka, który nigdy nie
zgodziłby się osiąść w Copper Creek. A już na pewno nie dla kilku
brzoskwiniowych drzew.”
Zoe Collins odizolowała się od rodziny, wiodąc życie
poza rodzinnymi stronami. Pewnie nic w jej życiu nie uległoby zmianie, gdyby
nie śmierć ukochanej babci i odziedziczony po niej brzoskwiniowy sad. Otrzymana
w spadku ziemia, oraz ogromny sentyment do dzieła zapoczątkowanego przez babcię,
zmieniło dotychczasowe plany Zoe. Dziewczyna wróciła do domu z córeczką i
chłopakiem Kyle’em. W jej życiu przyszedł czas na diametralne zmiany. Nic już
nie będzie takie samo, jak przed przyjazdem do Copper Creek.
Silne relacje z babcią, która była jedyną powierniczką
największych sekretów oraz odziedziczenie po niej determinacji i odwagi, pomagają
Zoe w sprawowaniu powierzonej pieczy. Pomimo ciągle komplikujących się spraw i
nowych, niesprzyjających faktów wychodzących na światło dzienne, bohaterka nie
poddaje się i stawia czoła wyzwaniom.
„Brzoskwiniowy świt” to, książka poruszająca problem braku
akceptacji rodziców, obawy o aprobatę własnych wyborów, oraz tego jak rzutuje
to na dalszym życiu. Zoe najpierw traci matkę, potem babcię. Otoczona jest
mężczyznami, którzy wpływają na kształtowanie się jej charakteru. Czy dzięki
nieoczekiwanym wydarzeniom, Zoe uda się wyjść na prostą, pomimo przeszłości deptającej po piętach?
„Za oknem widokowym rozciągał się sad, okryty światłem
księżyca niczym puchową kołdrą. To była jej własna ziemia. Przekazana w spadku,
powierzona jej pieczy. Wzięła głęboki wdech, pozwalając, by powietrze wypełniło
rozciągające się płuca. W takich chwilach jak ta, mogła niemalże poczuć
obecność babci.”
W powieści znajdziemy również wątek pierwszej
dziewczęcej miłości (teraz już kobiety doświadczonej), która po powrocie do
Copper Creek ma szansę na ponowne szczęście u boku mężczyzny. Tym bardziej, że
pamiątka z młodzieńczego zauroczenia staje się dla obojga największym skarbem.
Oprócz sprawnie przebiegającej fabuły, podczas lektury
nie zabraknie dreszczyku emocji, który wywoła niepokój o jednego z bohaterów,
kiedy przeszłość zapuka do jego drzwi.
Jestem ciekawa jak potoczą się dalsze losy mieszkańców
powiązanych sentymentalnie z brzoskwiniowym sadem, dlatego mam nadzieję, że
niedługo sięgnę po drugi tom serii.
Za egzemplarz dziękuję
Mimo, że zwróciłam uwagę na tę książkę już dawno temu. do tej pory nie dotarłam do niej. Może ta recenzja zdopinguje mnie. Dzięki.
OdpowiedzUsuń