Popularne posty

8 sie 2021

Wywiad z Magdaleną Walą o jej najnowszej powieści "Pani z wieży"

 



Pani z wieży to już drugi tom serii, zaraz po Klątwie ruin. Tłem historycznym dla obu historii jest wojna polsko – bolszewicka. Klątwa ruin została przez Ciebie napisała dla upamiętnienia 100-lecia Bitwy Warszawskiej, czy Pani z wieży również powstała z okazji tej rocznicy?

Magdalena Wala: Drugi tom serii z koronkami nie jest już powieścią rocznicową. W „Klątwie ruin” została wspominana Eliza i kiedy zastanawiałam się nad bohaterami kolejnego tomu, postanowiłam, że tym razem opowiem jej historię. Ponieważ „Pani z wieży” stanowi kolejny tom, zatem oczywiste dla mnie było umiejscowienie fabuły powieści w 1920 roku.

Armia, aby mieć jakiekolwiek szanse na zwycięstwo i móc walczyć potrzebowała wszystkiego. Prowadzone były zbiórki na poczet Pożyczki Odrodzenia Polski, czy Polacy chętnie w nich uczestniczyli, spieniężając, bądź oddając swoje kosztowności?

Magdalena Wala: Myślę, że w tym względzie od 1920 roku dużo się nie zmieniło. Kiedy zachodzi taka potrzeba potrafimy być ofiarni i dzielić się tym, co mamy. Nawet jeśli każdy da niewiele, zebrana suma jest poważna. Podczas wojny pożyczki były reklamowane w prasie, a nazwiska darczyńców drukowano w gazetach, co też dla części najbogatszych stanowiło motywację. Do tego 1920 rok był specyficzny. Polska odzyskała niepodległość niecałe dwa lata wcześniej, kraj nadal nie podźwignął się ze zniszczeń I wojny światowej, ale ludzie dzielili się czym tylko mogli. Zbiórki prowadzono nie tylko wśród ziemiaństwa, tak naprawdę uczestniczyły w nim wszystkie grupy społeczne, nawet robotnicy i chłopi pomimo bolszewickiej propagandy. Zbierano nie tylko pieniądze, ale też wszystko, co mogło się przydać żołnierzom na froncie, zwłaszcza ciepłą bieliznę i buty, papierosy, czekoladę, herbatę, książki. Gazety z tamtego okresu pełne wpisów o ofiarności naszych przodków są fascynującą lekturą.

Warunki mieszkalne ludności dworskiej diametralnie różniły się od warunków życia chłopów. Co więcej, świadomość sanitarna na polu walki i była znikoma. Skąd wynikał ten brak świadomości? A może, był on celowy?

Magdalena Wala: To akurat proste. Bogaci mieli dostęp do edukacji, natomiast ludność mieszkająca na wsi, częściowo również robotnicy raczej nie posyłali dzieci do szkoły. Niepiśmienni uważali, że skoro oni nie nauczyli się czytać i pisać, nie było to potrzebne również im dzieciom. Nie możemy zapominać, że nawet małe dzieci miały również swoje obowiązki i musiały pomagać rodzicom w pracy w polu i obejściu, aby wyżywić rodzinę. W rezultacie łatwo rodziły się przesądy, leczono zazwyczaj domowymi sposobami, a ciężką chorobę lub śmierć tłumaczono wolą Boga. Chłop w tym czasie wolał, aby dziecko zmarło, niż decydował się na sprzedaż krowy, aby pokryć koszty leczenia. Dzieci w rodzinach było wiele, panowała wysoka śmiertelność, a dostęp do lekarza był drogi. W takiej sytuacji korzystano z usług znachorów i różnych mądrych babek, które często bardziej szkodziły niż pomagały. Jednak niewyedukowanymi biedakami, co sprytniejsi łatwo manipulowali, odradzając wizyty u lekarzy w mieście, choćby po to by nie utracić źródła stałego zarobku. Zawsze łatwiej zdominować osoby niewykształcone, skazane jedynie na korzystanie z jednego, często nierzetelnego źródła informacji. A to najlepszy sposób na, nie tylko sanitarną, katastrofę.

Wróg nie atakował tylko na polu walki, ale posuwał się do okrutnych praktyk rabując, niszcząc gospodarstwa, inwentarz, czy profanując mauzoleum. Czego nie mógł zabrać – niszczył, a Polacy pozostawali w jeszcze większej biedzie niż wcześniej. Czy te grabieże były częstym zjawiskiem na wsiach?

Magdalena Wala: Grabieże nieodłącznie wiążą się z wojną i nie ograniczają się jedynie do wsi. Zwycięscy żołnierze w ten sposób mścili się na wrogu, starali się wzbogacić kosztem pokonanych. Rabunek stawał się też dobrym sposobem na wymierzenie kary, swoistą zemstą lub rewanżem za własną, czasem wyolbrzymioną krzywdę. Jeszcze jednym środkiem, za pomocą którego można było upokorzyć nieprzyjaciela i upewnić się, że raczej nie będzie chciał wrócić na spustoszone ziemie. Wieści o takim postępowaniu dodatkowo miały wzbudzać strach i doprowadzić do braku oporu ludności cywilnej oraz w konsekwencji do łatwiejszego zwycięstwa. Uciekający mieszkańcy miasteczek i wsi stanowili też utrudnienie dla obrońców, ponieważ w takiej sytuacji wysiłek państwa skupiał się nie tylko na prowadzeniu wojny obronnej, ale na konieczności ewakuacji i zapewnienia schronienia obywatelom. Zaś zajęte i spustoszone ziemie, nie mogły być wykorzystane przez wroga, w razie jego przejścia do ofensywy. Dlatego też oficerowie nie reagowali na wypadki grabieży czy gwałtów popełnianych na ludności cywilnej. Stanowiło to jeszcze jeden sposób na wygranie wojny.

Bardzo szczegółowo przedstawiasz warunki i funkcjonowanie wojskowego szpitala. Pokazujesz jak nikłą świadomość miało społeczeństwa na temat przenoszeniu chorób zakaźnych, obrazujesz problem na przykładzie kiły. Jak przygotowywałaś się do pisania tych scen?

Magdalena Wala: Mam jedną niezawodną receptę na poznanie sposobu myślenia i stanu wiedzy ludzi w odległych czasach. Wnikliwie studiuję źródła historyczne. W tym wypadku były to przede wszystkim wspomnienia i pamiętniki lekarzy zarówno cywilnych jak i wojskowych z opisywanego przeze mnie w powieści okresu. Najcenniejszą okazała się pozycja autorstwa Marii Zdziarskiej-Zaleskiej „W okopach. Pamiętnik kobiety lekarza batalionu” spisany przez studentkę medycyny, która brała udział w walkach w czasie wojny polsko-bolszewickiej. Takich relacji lekarzy przeczytałam kilkanaście nim zabrałam się za pisanie. Skupiałam się przede wszystkim na kwestiach związanych z warunkami panującymi w szpitalach polowych, pracy służb sanitarnych oraz stosunku żołnierzy do lekarzy i sanitariuszy.

Elizę łączą z dalekim kuzynem bardzo bliskie relacje. Czy było na nie przyzwolenie w tamtych czasach?

Magdalena Wala: Biorąc pod uwagę, że wyższe warstwy społeczne były ze sobą spokrewnione lub spowinowacone, nikt nie widziałby w tym nic dziwnego. Takie związki zawierano choćby po to, by zatrzymać majątek w rodzinie. Zdarzały się nawet małżeństwa między bardzo bliskimi krewnymi: kuzynostwem (dziećmi rodzeństwa), czy wuja z siostrzenicą (takie małżeństwo zawarła choćby Jadwiga Zamoyska wychodząc za brata matki). Eliza i Mateusz mieli zaledwie wspólnych pradziadków, więc ich pokrewieństwo było dość odległe. Kolejna sprawa, to nasza obecna wiedza na temat genetyki i dziedziczenia zwłaszcza pewnych chorób jest współcześnie o wiele większa niż sto lat temu. Odkrycie Mendla i opisanie przez niego praw dziedziczenia cech nastąpiło zaledwie pól wieku przed opisywaną w powieści wojną z bolszewikami, wiedza o genach umiejscowionych w chromosomach to odkrycie sprzed zaledwie dekady, a DNA zostało zidentyfikowane pod koniec II wojny światowej, czyli dużo później.  My kierując się aktualnym stanem wiedzy unikamy związków pomiędzy bliskimi krewnymi, sto lat wcześniej były jak najbardziej akceptowane.

Kiedy pojawi się nowa książka Magdaleny Wali i o czym będzie?

Magdalena Wala: Jeśli nic w planach wydawniczych nie ulegnie zmianie „Zanim zapomnę” finałowy tom serii „Splatane losy” pojawi się na półkach księgarskich pod koniec września. Okładka jest już gotowa (śliczna), a ja czekam na plik po korekcie. Powieść w klimacie dwóch poprzednich, tym razem jednak z bardziej rozbudowaną częścią historyczną i bohaterką, która naprawdę wiele przeszła w czasie wojny. Opisuję w nim pewną nazistowską organizację, o której wspominałam w jednym z poprzednich tomów. W części współczesnej natomiast niedaleko Piekielnego Dworu zostaną znalezione ludzkie szczątki… Po raz pierwszy w mojej powieści pojawi się trup. 

Pytanie od Blondynki z czytnikiem: W związku z tym, że w książkach Autorki bohaterowie są rzuceni w różne okresy historyczne, to który okres w historii jest najbliższy Pani sercu?

Magdalena Wala: Z tych, o których pisałam? Zdecydowanie starożytność, w tym wypadku starożytny Rzym. Chociaż moją ulubioną cywilizacją jest starożytny Egipt. Inna ulubiona epoka to średniowiecze, ale jeszcze nie napisałam żadnej książki, której akcja ma miejsce w wiekach średnich. Jedynie w „Klątwie ruin” pojawiła się średniowieczna legenda. Moja praca magisterska dotyczy średniowiecza i kusi mnie aby wykorzystać te badania, aby napisać powieść. Mam nadzieję, że mi się to uda. 

Magdaleno, bardzo dziękuję za poświęcony czas i rozmowę. 😊 

(Autorkę wybranego pytania konkursowego proszę o kontakt w celu podania adresu do wysyłki nagrody książkowej).

Recenzję "Klątwy ruin" przeczytasz tutaj (klik).

Recenzję "Pani z wieży" znajdziesz tutaj (klik).

 

1 komentarz:

  1. Dziękuję bardzo za wyróżnienie 🙂
    Czekamy na kolejne książki Autorki 🙂

    OdpowiedzUsuń

Wywiad z Magdaleną Walą wokół powieści "W sercu wroga"

  Powieść W sercu wroga, otwiera sagę historyczną Między jeziorami. Skąd pomysł na jej napisanie i czego możemy się spodziewać sięgając p...