PRZEDPREMIEROWA RECENZJA PATRONACKA
55\2021
Za zasłoną chmur – Maria Paszyńska
Seria: „Wiatr ze wschodu” tom 4
Wydawnictwo: Książnica
Liczba
stron: 360
Premiera: 01.09.2021 r.
Jeszcze całkiem niedawno przewracałam pierwsze kartki w serii Wiatr ze wschodu i poznawałam fascynujące losy bohaterów nowej serii Marii Paszyńskiej, a tak szybko przyszło się z nimi żegnać. Czas spędzony na lekturze czterech tomów, uważam za niezwykle udany. Dzięki historii opisanej przez autorkę, wyruszyłam w podróż do Petersburga z początku XX wieku, miałam okazję udać się na Ukrainę, gdzie nacjonaliści walczyli o niepodległość i przysłuchiwać się rozmowom Stalina ze swoimi towarzyszami. Tetralogia dostarczyła mi wielu skrajnych emocji – chwil radości, smutku, ale także współczucia, poczucia niesprawiedliwości oraz wzruszeń.
Każdy nosi w sobie opowieść, która pewnego dnia musi z niego wypłynąć,
by opadły ostatnie więzy, by móc wreszcie stać się wolnym.
Za zasłoną chmur, według mnie zasługuje na miano najbardziej wzruszającej części spośród całej serii. Ileż to razy kręciłam z niedowierzaniem głową – dowiadując się, co spotyka bohaterów. Mocno im kibicowałam, jednak los miał zupełnie inne plany, nie zawsze spełniając moje oczekiwania. Najczęstszym uczuciem towarzyszącym bohaterom tej części jest bezsilność i utrata marzeń. Każda postać radzi sobie z nią inaczej, każda podejmuje decyzje przynoszące skutki na kolejne lata. I tak wielki głód na Ukrainie opisany przez Marię Paszyńską pochłonął wiele ofiar, a mieszkańcy jak i bohaterowie powieści stawali przed niezwykle trudnymi wyborami, by ocalić swoje rodziny, aby mieć co jeść jeszcze przez kilka dni… Do wydarzeń rozgrywających się w ostatniej części powieści, podeszłam bardzo emocjonalnie. Nie mogłam uwierzyć, że na końcu krętej i pełnej przeszkód drogi, na ulubionych bohaterów czeka takie, a nie inne przeznaczenie. Wyobrażałam sobie nieco inny finał tej serii, ale mam pełną świadomość, że od przeznaczenia nie ma ucieczki. Można odnaleźć nowe cele i marzenia, trzeba tylko dać sobie przyzwolenie.
Wiatr wiejący od wschodu kołysze drzewami rosnącymi wzdłuż drogi.
Wiatr niesie wspomnienia, leczy pomiędzy nimi w powietrzu wyczuwam już wyraźnie łagodne muśnięcia wieczności, tak jak niegdyś wśród powiewów jesieni nieomylnie wyczuwaliśmy nadchodzący śnieg.
Jestem pełna podziwu dla umiejętności kreowania świata sprzed minionego wieku i opowiadania o historii polskiego lotnictwa, czy przelewania na papier wiedzy z zakresu okulistyki. Wplatanie wydarzeń kluczowych dla ludzkości z poprzedniego stulecia w losy bohaterów jeszcze mocniej oddaje realizm tamtych czasów. Z jednej strony zachwyca, z drugiej zachęca do sięgnięcia po literaturę fachową, czy źródła wykorzystane przy powstawaniu serii.
Dziękuję za ważną, trudną i bolesną lekcję historii, którą podzieliła się Maria Paszyńska na kartach Wiatru ze wschodu. Wiem, że za sprawą przeżyć bohaterów zapamiętam ją na długo – marzę o tym, aby te książki zostały wpisane w kanon lektur szkolnych. Wierzę, że połączenie historii i przejmującej literackiej fikcji, pomoże w zaszczepieniu miłości do czytania.
Za możliwość objęcia patronatem medialnym książki i egzemplarz dziękuję Autorce oraz Wydawnictwu Książnica.
Recenzja Czas białych nocy (klik).
Recenzja Stalowe niebo (klik).
Recenzja Szkarłatna łuna (klik).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz