RECENZJA
79\2021
Sierota z Warszawy – Kelly Rimmer
Wydawnictwo: Znak horyzont
Liczba stron: 410
Premiera: 10.11.2021 r.
Wojna nie jest dla dzieci, wojna nie jest dla nikogo. Wojna odbiera marzenia, godność i życie. Wszystkie plany schodzą na dalszy tor, a cały wysiłek skupiony zostaje w kierunku przetrwania. Kiedy dziecko traci najbliższych, cały świat przewraca się do góry nogami, a ciepło domowego ogniska bezpowrotnie utracone, musi odnaleźć się w nowej rzeczywistości – przecież i tak już mocno zszarganej i pozbawionej bezpieczeństwa. Bezsilność i ból samotności nie pomagają w ponoszeniu się po stracie, jednak młodzi bohaterowie powieści Sierota z Warszawy, mają w sobie niezwykłą siłę i ducha walki, który nie pozwalana na to, by myśl o poddaniu się przerodziła się w czyn.
Akcja książki rozpoczyna się wiosną 1942 roku i prowadzona jest z perspektywy naprzemiennej narracji czternastoletniej Emilii i szesnastoletniego Romana. W obliczu wojny, gdy hierarchia potrzeb ulega przeistoczeniu, życie z dnia na dzień staje się coraz trudniejsze, nasi bohaterowie dźwigają na swoich barkach więcej obowiązków niż niejeden dorosły. Ich poświęcenie i odwaga, której nikt nie oczekuje (przecież są jeszcze dziećmi), ratuje życie niewinnych istot. Życie w warszawskim getcie i tląca się nieprzerwalnie nadzieja, pomimo pogarszających się stale warunków życia i coraz trudniejszym zdobywaniu jedzenia, uświadamia – jak mocno Ci ludzie pragnęli żyć! Jak mocno, do ostatnich sił walczyli o to, by mogli przetrwać. Nie wierzyli w okrucieństwo nazistów i nie dopuszczali do siebie faktu o masowych likwidacjach Żydów. Autorka z zadziwiającą wrażliwością pokazała jak szalenie trudną decyzją jest zaufanie i oddanie swojego dziecka w ręce obcych ludzi, by miało szansę przeżyć. Świadomość prawdopodobnie ostatnich spojrzeń na dziecko, uścisków i jego zapamiętania – trwale zapisała się w moim czytelniczym sercu i nie sposób mi wyobrazić sobie, co przeżywali jego rodzice.
Sierota z Warszawy to wstrząsająca opowieść o poświęceniu, samotności i bohaterstwie. Historia Emilii i Romana uświadamia, że nierzadko przypadkowa pomocna dłoń obcych ludzi może tak wiele w naszym życiu zmienić, może nas ocalić. Nawet kiedy jesteśmy pozbawieni sensu życia, siła przetrwania i świadomość, że komuś zależy na naszej obecności, łagodzi ból poranionego serca.
Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Znak.
Bardzo lubię takie książki. Recenzja dodatkowo zachęca do powieści. Kiedyś na pewno dotrę do "Sieroty z Warszawy".
OdpowiedzUsuń